|2| Clifford /5sos


Miejsce: szkoła
Czas: wiosna, przedpołudnie
Bohaterowie: Michael, ty, uczniowie

- Hahaha ! Jaki laluś !
- Widzicie jego włosy ?! Są czerwone ! Hahahahaha !
- Księżniczka się nam znalazła !
 Słyszysz te słowa idąc spokojnie korytarzem szkolnym. Zatrzymujesz się przy swojej szafce. Otwierasz ją, by wyciągnąć książki do matematyki, która jest Twoją następną lekcją zaraz po długiej przerwie obiadowej. Biorąc je do ręki, kątem oka spoglądasz w stronę, z której słychać śmiech. Wokół jakiejś osoby zgromadziła się grupka osób. Otoczyła ją tak, że nie było jej dokładnie widać. Mimo to zauważyłaś w środku dość wysokiego chłopaka, który schylał głowę w dół i masował policzek. Tak jak krzyczeli, miał czerwone włosy. W pewnym momencie podniósł wzrok, który padł na Ciebie. Szybko odwróciłaś się w stronę szafki, którą zamknęłaś na kluczyk. Klasa matematyczna znajdowała się parę metrów za grupką ludzi, więc musiałaś przejść tamtędy. Dochodząc do nich, postanowiłaś pomóc chłopakowi, z którego się wyśmiewano.
- Co on Wam zrobił, że się z niego śmiejecie ? - po wypowiedzeniu tych słów poczułaś strach i stres. Takie charakterystyczne uczucie pojawiające się w brzuchu. Wszyscy zwrócili uwagę na Ciebie - czerwonowłosy już ich nie obchodził.
- A ty kim jesteś ? Co ? Clifford, załatwiłeś sobie ochroniarzy ?! Pff. - prychnął i podszedł bliżej Ciebie. Przerażenie ogarniające Cię wzrosło.
- Zostaw ją. - odezwał się mocnym głosem Clifford.
- Bo co ? -odpowiedział z pogardą odwracając się w jego stronę. - Przyłożysz mi ? Czasem jesteś tak bardzo żałosny.
- Tak. - sekundę po tym, jak wypowiedział te słowa, jego przeciwnik dostał z całej siły pięścią w policzek. Raz, drugi, trzeci, aż nie wylądował na zimnej posadzce z ciemnego drewna. Połowa gapiów ulotniła się z miejsca, gdy zadano pierwszy cios. 
- Myślisz, że się Ciebie boję, księżniczko ? - próbował się podnieść chwytając Cię za nogę, co sprawiło, że upadłaś zaraz obok niego tak, że Twoje plecy ucierpiały. - Jeśli tak, to grubo się mylisz.
 Próbowałaś podnieść się z miejsca, żeby zareagować zanim coś jeszcze się wydarzy. Udało Ci się. Stanęłaś pomiędzy bijącymi się.
- Przestańcie, proszę. - powiedziałaś.
- Ojoj.. Dziewczynka się martwi o swoją koleżankę. 
 Clifford po tych słowach rzucił się na niego i oboje wylądowali na podłodze. Okładali się pięściami do czasu, aż jeden z nich nie stracił siły i poczołgał się w stronę łazienki. Korytarz zrobił się pusty.
- Nic Ci się nie stało ? - spytaliście jednocześnie.
- Jesteś cały poobijany, może pójdziemy do pielęgniarki, opatrzy te ra... - zaczęłaś, ale on położył wskazujący palec na Twoich ustach, kończąc Twoją wypowiedź.
- Nic takiego się nie stało. Po prostu mam kilka siniaków i tyle.. A tak w ogóle kim jesteś ? Dlaczego mi pomogłaś ? Mogło Ci się coś stać... A jakby takiej pięknej dziewczynie coś się stało, to miałbym to do końca życia na sumieniu.
 Zarumieniłaś się lekko, kiedy wypowiedział te słowa. Postanowiłaś odpowiedzieć na pytania, które Ci zadał.
- Hyhm.. Jestem w pierwszej klasie, nie dawno się tu przeprowadziłam.. Am.. Jestem |T.I|*.
- Michael. Michael Clifford. 2 klasa. Mieszkam tu od urodzenia. A dlaczego mi pomogłaś ?
- Wiesz.. Lubię pomagać ludziom, którzy są w potrzebie. Na przykład takim jak Ty z przed chwili. I jak zobaczyłam, co tu się dzieje... Nie dało się przejść obok tego obojętnie.
- Nie dało się... Przecież wszyscy się zatrzymywali i śmiali ze mnie.
- Ale nie w tym sensie nie dało. W tym, że nie można było Ci nie pomóc....
- W-wiem.. I.. dziękuję Ci bardzo. Gdyby nie ty, to .. Kto wie, co by teraz ze mną było.. Pewnie stałbym ośmieszany w kółko i w kółko...
- Ej... Już po wszystkim. - podeszłaś do niego bliżej i przytuliłaś go, pocierając jego plecy ręką.
- Jak mogę się odwdzięczyć ?
- Nie odwdzięczaj się. Nie ma za co.
- Jest za co. Dziękuję z całego mojego skromnego, kochającego serca.
- Proszę. Z mojego całego skromnego, kochającego serca. - powtórzyłaś jego słowa i ponownie zamknęłaś Was w szczelnym uścisku.
- Wiesz.. Znamy się aż tak bardzo krótko, bo od jakiś 10 minut, a już zdążyłem Cię.. poślubić.
- Hahm.
- Co?
- Powiedziałeś, że 'zdążyłeś mnie poślubić'.
- Ugh... - zmieszał się. - Polubić.. Bardzo.
- A wiesz, że ja Ciebie też ? Wydajesz się.. Jesteś bardzo miły i .. Przyjacielski.....
- Naprawdę tak uważasz ?
- Tak.
- Ty.. Też jesteś bardzo miła.. I taka.. Troskliwa... Tak myślę..
- Awww.. Dziękuję.
- Może zostaniemy... przy-przyjaci-przyjaciółmi ?
- Chciałbyś ?
- T-tta-tak.
- Ja.. Ja też.
 Oboje zrobiliście się trochę smutni. Poczułaś, że łączy Was jakaś więź. Poczułaś coś do Michaela. Zaczęłaś się zastanawiać, czy on też to czuje, ale wydawało Ci się to niemożliwe. A jednak. Twoje przypuszczenia się nie sprawdziły. Kiedy oboje podnieśliście głowy do góry, a zielonooki zbliżył swoją twarz do Twojej, złączył Wasze usta w delikatnym, czułym pocałunku, który sprawił, że pokochałaś Mikey'ego jeszcze bardziej.
---
*|T.I|- Twoje Imię
---
Planuje |3| w wigilię, ogólnie na święta *szykuje się świąteczny klimacik* <3
Zrobiłam niespodziankę samej sobie (wena mi ją zrobiła raczej) xd Nie myślałam, że wena mnie odwiedzi.. Dostałam od niej prezencik x

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

|1| Chłopiec

|8| Gdyby...

|6| Książka